Cześć! Dawno mnie tu nie było, ale przychodzę, by w dwóch osobnych postach podsumować mijający rok 2020. To będzie pierwszy wpis, drugi – zaraz po Nowym Roku. Postaram się zebrać wszystkie istotne infomacje, a nie jest ich mało. Wręcz przeciwnie.
Jestem osobą, która ceni każdy, nawet najmniejszy sukces. Każdy ruch na planszówce życia jest istotny i pomaga się rozwijać. Dzięki temu buduję swoją świadomość oraz pewność siebie. Pomimo tego nadal stawiam coraz wyższe to wymagania, licząc, że szybko osiągnę konkretny sukces. A przecież ten przychodzi powoli, czasami w najmniej spodziewanym momencie.
Abyście się nie pogubili (i ja również), postanowiłam podzielić podsumowania na kilka sektorów. Zaczniemy od najważniejszego, literackiego, zawodowego, przejdziemy przez sprawy prywatne i związkowe. Zakończymy na smutnych wydarzeniach, ale dodamy do nich nadzieję. Liczę, że Was nie zanudzę, a i same podsumujecie w komentarzach mijający rok. A może już napisałyście o tym wpis na blogu? Dajcie link!

Literatura
Ten rok łaskawie pozwolił mi na wydanie trzech tomów Trylogii Różanej, która jest moim debiutem literackim, pisanym w duecie. Aktualnie wyprzedane są wszystkie egzemplarze, dodruk będzie realizowany w Nowym Roku. Zainteresowanie Trylogią, w której główny wątek to miłość z odrobiną BDSM kobiety do kobiety po 4 latach od wydania przeszło moje oczekiwania. A to niesamowicie cieszy, bowiem nie spodziewałam się takich efektów. Czyli:
- wydałam II, III tomu oraz spin-offa,
- wydałam je samodzielne – z niewielkim nakładem, własnoręcznie wysłane, zapakowane, przez domową dystrybucję.
Następny w kolejce był „Kamper”. Jego napisanie, złożenie i wydanie zajęło łącznie niecałe 4 miesiące. Miesiąc pisania, dwa i pół miesiąca doprowadzania tekstu do druku, w końcu druk i wysyłka. Egzemplarze dotarły do mnie na dzień przed ślubem. Szaleństwo! Ponadto napisałam w sumie cztery powieści – „Ostrego”, „Konesera”, „Ładunek emocjonalny” oraz „Męski obowiązek”. I tak:
- „Ostry” zostanie wydany, jego premiera odbędzie się już 19.01.21! Wydaje go wydawnictwo Editio, książkę możecie kupić w każdej księgarni i u mnie, o, tu;
- „Koneser” wyląduje w całości na Wattpadzie, jest to wersja przed redakcją. Ma już tysiąc wejść, co bardzo cieszy. Możecie się zapoznać z nią tutaj;
- „Ładunek emocjonalny” nie zachwycił wydawców. I nie boję się o tym wspominać. Kiedyś tę powieść nadpiszę, poprawię i dodam mięsa. Na razie będzie leżeć w szufladzie. Napisanie jej nie traktuję jako straconego czasu. Wręcz przeciwnie, bardzo lubię pomysł i bohaterów;
- „Męski obowiązek” to jedyna powieść, którą poprawiałam w dość konkretny sposób – wyrzucając 50 tysięcy znaków zakończenia. Książka jest u wydawców, także u Editio. Czekam na decyzję o wydaniu.
Oprócz tego rozpoczęłam i jestem mniej więcej w połowie dwóch powieści, które miały iść na konkursy – ale niestety z nimi nie zdążę. Mam również „Nieprzyzwoite zlecenie”, prawie połowę naszkicowanej historii. Mogę więc powiedzieć, że łącznie w 2020 roku zaczęłam osiem historii. Kosmos!
Oprócz tego napisałam dwa opowiadania; jedno na konkurs, drugie w formie świątecznego e-booka za 9,99zł. „Słodką. Świąteczne opowiadanie erotyczne” znajdziecie na Legimi i stronie sprzedażowej „Ostrego„. Uch. To całkiem udany rok, ponieważ po raz pierwszy napisałam samodzielnie książkę od początku do końca. To wielki sukces, wielkie zwycięstwo i wielkie nadzieję. W 2021 spuszczę nieco z ilości, ale doszlifuję jakość każdej powieści.

Firma – wydawnictwo&agencja marketingowa
Na początku 2020 byłam wykończona copywritingiem, który nie miał sensu. Uwielbiam treści, które niosą przesłanie; a życie z książek było moim marzeniem. Copy również kocham – ale mogę je robić raz na ruski rok. Jak pomyślałam, tak zrobiłam.
Już od marca pisałam tylko dla dwóch, trzech stałych klientek. Praca od razu stała się piękniejsza. Mogłam się skupić na kreatywności, procesie wydawniczym i milionie składowych, dzięki którym self-publishing mógłby być sukcesem. Pisałam książki jak wariatka, pokonywałam własne słabości i przechodziłam sama siebie. A więc:
- rozwijałam grupę Spisku Pisarzy, która po 15 miesiącach ma przeszło 1000 członków! Dodatkowo zorganizowałam na niej darmowe wydarzenie, które bardzo dobrze się przyjęło;
- wraz z mężem wypuściliśmy kurs online pisania propozycji wydawniczej – jedyny taki na polskim rynku, z którego można korzystać dożywotnio. Kilka osób już znalazło wydawcę;
- udzieliłam wywiadu do książki, którą zapowiem w 2021, na temat wydawania z wydawcą i samemu;
- myślałam intensywnie o nowym, własnym wydawnictwie – wydałam jeden tom Trylogii, podpisany tylko nazwiskiem współautorki;
- ogarnęłam dystrybucję i w 1,5 miesiąca zarobiłam na niej około 2 tysięcy złotych na czysto. Czekam na rozliczenie za grudzień;
- wbiłam na Legimi i zarobiłam na e-bookach podobną kwotę od września 2020;
- zyskałam doskonałych podwykonawców – Sylwię i jej firmę Od słowa do słowa, a także genialną, tanią i niesamowicie profesjonalną drukarnię Lega, która od teraz będzie drukować każdą moją powieść;
- samodzielnie spakowałam (no, z pomocą męża!) około 300 paczek w przedsprzedażach;
- samodzielnie stworzyłam strony lądowania dla nowych tytułów, zaprojektowałam zakładki i zarządzałam całym procesem;
- zarządzałam obsługą klienta, miałam tylko 1 zwrot, rozwiązywałam konflikty i przepraszałam za błędy;
- zrealizowałam dwie konsultacje i napisałam jedną płatną recenzję.
W skrócie: byłam najlepszą, najszczęśliwszą wersją siebie. Już wiem, że chcę to robić przynajmniej przez pół życia.
Prywatne zwycięstwa
Przede wszystkim: wróciłam na sudia i zamierzam je skończyć. Materiały do pracy licencjackiej mam już w całości przygotowane. Pierwszy rozdział chcę napisać jeszcze przed 6.01. Oprócz tego wznowiłam prawo jazdy. W styczniu czeka mnie egzamin teoretyczny i podejdę do tego cholernego egzaminu praktycznego. Liczę, że zdam za pierwszym razem. Zaczęłam się uczyć jeździć trzy lata temu. Muszę to w końcu skończyć. Więc:
- powróciłam na studia na III roku; dzięki covidowi siedzę w Krakowie, chociaż uczelnia jest w Łodzi;
- wznowiłam prawo jazdy;
- zrobiłam… 6 nowych tatuaży;
- zapuściłam włosy, regularnie opiekowałam się paznokciami;
- podjęłam decyzję o zrzuceniu ok 18 kilogramów i pokochaniu swojego ciała tak, jak kocham swój umysł w 2021;
- zakochałam się w konsoli i teraz wiem, że dzień bez pada to dzień stracony;
- przeprowadziliśmy się do Krakowa z Borów Tucholskich. To ogromna liczba kilometrów, zadanie ciężkie logistycznie, ale się udało;
- dużo się uczyłam – Canvy i Elementora. Wzięłam udział w płatnych lajwach Krzyśka Piersy na temat spotkań bibliotecznych;
- mój brat skończył 18 lat – legalnie może robić mi wspaniałe drinki i wypalać cygaretki.
Związek
Znalazłam najlepszego człowieka na świecie i wzięłam z nim pandemiczny ślub. Możecie przeczytać o nim tutaj. Wiem, że chcemy razem założyć rodzinę nieco… niestandardową metodą. Wiem, że jestem z nim szczęśliwa. Wsparcie Tomka jest ogromne i to dzięki niemu dopełniłam postanowień z 2020 roku. Dziękuję Ci.
- wzięłam ślub we wrześniu (19.09.20) w krakowskim urzędzie, ubrana w suknie szytą na wymiar;
- mieliśmy noc poślubną w pokoju z jaccuzzi, funfact: telewizor miał kilka nagranych filmów porno, oczywiście, że na nie zerknęliśmy;
- przetrwaliśmy ciężkie czasy, operację Tomka: wiem, że możemy przetrwać jeszcze więcej.
To, co boli najbardziej
2020 zabrał mi dom (musieliśmy sprzedać chatkę w Borach Tucholskich), zabrał mi także moją psią przyjaciółkę. Limonka uratowała mnie od samookaleczeń, samobójstwa i przewlekłej nerwicy. Ten pies, chociaż wymagający, zrobił dla mnie więcej niż bliscy znajomi, wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebowałam. Do tej pory nie wiem, co się z nią stało, ale na zawsze będę czuła tę stratę w sercu.
Wzięliśmy ze sobą do Krakowa najbardziej chorego kota z całego stada. Rumcajs okazał się być równie wspaniałym towarzyszem. Nie jest psem, ale jest naszym przyjacielem, kocim dzieckiem, które wymaga zajęcia czasami całą dobę i słodką, puchatą kulką. Małą nadzieją na lepsze.
A jak wypadł Wasz 2020? Dał Wam w dupę? Pozwolił się realizować pomimo pandemii i lockdownów? Jakie macie plany na 2021? Dajcie mi znać!